Najgorsza jest samotność
Anna Dymna, aktorka, założycielka i prezes Fundacji „Mimo wszystko”
Rz: W swojej Fundacji „Mimo wszystko” zajmuje się pani osobami niepełnosprawnymi intelektualnie. Pomaga pani też przewlekle chorym, niepełnosprawnym ruchowo. Rozmawia pani z nimi w programie „Spotkajmy się”. Łatwo rozmawiać o chorobie?
Anna Dymna: Uczę się tego cały czas i to zawsze jest trudne. Ale to są przeważnie odważni, wspaniali, niezwykli ludzie! Oni potrzebują jak tlenu zwyczajnej rozmowy o swojej chorobie, o śmierci, strachu, bólu, marzeniach… Z niewidomym naprawdę można rozmawiać o kolorach, a z kimś bez nóg – o bieganiu. I nie ma w tym nic niestosownego. Na pytania: jak długo będę żył? dlaczego ja? czy będzie bolało? i tak nigdy nie ma odpowiedzi. Bo każda choroba, każde cierpienie to sprawa indywidualna. Wystarczy słuchać, patrzeć w oczy, trzymać za ręce, nie zostawiać chorego i cierpiącego człowieka samemu sobie. A często chorzy są sami. Nagle robi się koło nich pusto, bo ludzie boją się, nie wiedzą, jak i o czym z nimi rozmawiać. Samotność w chorobie jest największym cierpieniem, w dodatku w Polsce zwykle łączy się ona ze skrajnym ubóstwem. Ludzie często żyją ze śmiesznych zasiłków i muszą decydować, czy kupić lekarstwo czy chleb. Znam człowieka, który ma przeszczepione płuca, czwórkę dzieci, żonę chorą na schizofrenię i zasiłek 170 złotych. I nigdy nie narzeka. Najlepszym wsparciem w chorobie jest rodzina, ale często pozostawiona bez pomocy szybko biednieje, cała...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta