Papierowa wolność słowa
Wolności mediów w Polsce nie było, nie ma i raczej już nie będzie, odkąd w 1997 roku konstytucyjnie zniesiono wolność słowa – twierdzi ekspert Senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu
W Polsce Ludowej wolność ta miała iluzoryczny, czysto deklaratywny charakter. Konstytucja PRL w art. 71, a po 1976 r. w art. 83 wolność słowa gwarantowała obywatelom bez żadnych zastrzeżeń. Cóż jednak z dobrego zapisu w konstytucji, skoro (jak żartowaliśmy w 1968 roku) elastycznym przedłużeniem jej paragrafów była pałka. Za tą pałką stał dekret Krajowej Rady Narodowej powołujący w 1945 r. – jeszcze w Lublinie – Urząd Kontroli Prasy (późniejszy GUKPPiW).
Nic więc dziwnego, że opozycja demokratyczna, walcząc z cenzurą, nie domagała się jej zniesienia, lecz raczej ujawnienia i określenia zakresu kompetencji. To nastąpiło w 1981 r. Powstała wtedy ustawa o cenzurze. Po to, by było wiadomo, co powiedzieć można, czego zaś nie. No i jakie konsekwencje poniesie ten, kto wolności słowa nadużyje, a jakie ten, kto przekroczy uprawnienia kontroli.
Posunięto się jednak dalej. W 1997 r. w art. 54 ust. 2 Konstytucji RP zapisano, że ustawa może wprowadzić obowiązek uprzedniego uzyskania koncesji na prowadzenie stacji radiowej lub telewizyjnej. Tym samym całą „wolność” gwarantowaną przez ust. 1 tego artykułu („Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane”) zastrzeżono wyłącznie dla prasy. Z tym że ta „papierowa” wolność w 1989 r. była już nieco spóźniona. Papier był materiałem strategicznym może jeszcze w 1968 r. Współczesne media zdominowane...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta