Wciąż bardzo obcy
Piękne miasto, przyjaźni ludzie, ale nie zawsze przyjazne urzędy – tak oceniają stolicę przybysze z różnych stron świata, dla których stała się ona drugim domem.
Ton Van Anh, wietnamska dziennikarka, tłumaczka i działaczka społeczna, najbardziej z całej Warszawy lubi Trakt Królewski. Spaceruje po Nowym Świecie, po Krakowskim Przedmieściu i, zwłaszcza w weekendy, z radością chłonie gwar kafejek i pubów pełnych ludzi.
– Wcale nie dlatego, że tak tu kosmopolitycznie i słychać tyle różnych języków. Po prostu przypominają mi się studenckie czasy – śmieje się młoda Wietnamka.
Van Anh studiowała socjologię na Uniwersytecie Warszawskim. Do Polski przyjechała z rodziną na początku lat 90. Z rządzonego przez komunistyczny reżim Wietnamu uciekli, jak mówi, z powodów politycznych. W 1992 r. miała 13 lat.
– Tym, co pamiętam z tamtego okresu, są pijani mężczyźni na ulicach polskich miast. Bardzo wielu upitych, nieagresywnych, ale kompletnie nieprzytomnych ludzi – wspomina. Ton Van Anh nie pamięta dokładnie, kiedy to przygnębiające zjawisko znikło z warszawskich ulic, ale jednego jest pewna – dziś już go nie ma.
– Bo dzisiaj Warszawa to miasto nowych szans – mówi z przekonaniem Van Anh.
Pełnego optymizmu spojrzenia na stolicę mogliby jej pozazdrościć rodowici warszawiacy. Naprawdę jest tak wspaniale, czy to jej pogodna, azjatycka natura każe jej patrzeć na stolicę przez różowe okulary?
Standardy się nie przyjęły
Według raportu „Imigranci w Warszawie”, przygotowanego w ubiegłym roku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta