Dobry człowiek w Wehrmachcie
Kapitan Wilm Hosenfeld zmarł w 1952 r. w łagrze podczas odbywania kary 25 lat robót. Skazał go sowiecki sąd, który przyznał sobie prawo do oceny postępowania Hosenfelda wobec polskich jeńców wojennych z 1939 r. i powstańców warszawskich. I uznał to postępowanie za zbrodnicze, przyczyniające się do umacniania faszyzmu niemieckiego i – co jest kuriozalne – do umacniania wrogiej działalności wobec ZSRR. Trudno o bardziej okrutny grymas historii. Hosenfeld odnosił się z najwyższą odrazą do mordów popełnianych przez Niemców w okupowanej Polsce i jeśli tylko mógł, pomagał Polakom i Żydom. Tę jego postawę dokumentuje obszerny zbiór listów do żony i dzieci (będący także pięknym wyrazem miłości do nich) oraz dzienniki wydane pod tytułem „Staram się ratować każdego”. Jest to zarazem świadectwo wyzwalania się autora z wiary w narodowy socjalizm obiecujący tanie mieszkania i volkswageny oraz w samego Adolfa Hitlera, w którym widział gwaranta lepszej przyszłości Niemiec.*
Wilm Hosenfeld, nauczyciel powołany do wojska, nie wziął bezpośredniego udziału w wojnie przeciw Polsce. Uważał ją zresztą za zawinioną przez polski rząd, który odrzucił umiarkowane propozycje Hitlera. Pierwszym zadaniem Hosenfelda na okupowanych terenach było zorganizowanie obozu jenieckiego. Później pełnił służbę w batalionie wartowniczym, był oficerem wychowania fizycznego i obrony...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta