Nienawidzę cię jak Irlandii
Eurokracja nie jest zdolna do szukania lepszych form integracji. Dlatego cały jej wysiłek idzie tylko w to, jak mimo wszystko uszczęśliwić Europejczyków tym, co wymyślili dla nich mądrzejsi. Jest więc oczywiste, że niechęć społeczeństw do ich pomysłów będzie rosła
Z beniaminka Unii Europejskiej, wzorcowego przykładu sukcesu, jaki daje uczestnictwo w niej, Zielona Wyspa stała się gwałtownie europejskim szwarccharakterem. Być może nie jest to szczególnym problemem dla jej szeregowych mieszkańców; dla politycznych przywódców na pewno. Także dla politycznych przywódców innych krajów.
Jak pokazuje przykład naszego prezydenta, ale także Vaclava Klausa, prezentowanie właściwego stosunku do Irlandii stało się błyskawicznie probierzem europejskiej poprawności. Można nawet dość dokładnie wskazać moment, w którym wypowiedzi polityków zaczęły być badane pod tym kątem. Tuż po referendum eurodeputowany Bronisław Geremek powiedział w wywiadzie dla PAP, że wynik irlandzkiego referendum „w zasadzie przekreśla” traktat lizboński, a także, iż wynik ów musi być w imię zasad uszanowany: „założenie, że referendum zostanie ponowione, mnie się wydaje sprzeczne i z kulturą demokratyczną, i z analizą nastrojów społeczeństwa irlandzkiego”.
Stwierdzenie, że traktat jest „w zasadzie martwy”, wybiła w tytule nawet „Gazeta Wyborcza” i nikt nie wystąpił wobec Geremka z jakimikolwiek deprecjonującymi go uwagami. Zresztą i tak był łagodniejszy niż Jacques Attali z jego: „Irlandzkie »nie« dla traktatu oznacza jego śmierć”. Opinie obu panów nie różniły się od tej, której wyrażenie przez prezydenta Polski...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta