Nie płacz Ewka i inne
Ze Zbigniewem Hołdysem rozmawia Jacek Cieślak
RZ: Część pana fanów żyje nadzieją, że nagra pan jeszcze coś z Perfectem, ci, którzy wiedzą, że to niemożliwe, czekają na solową płytę, tymczasem przeskoczył pan z estrady na scenę teatralną i debiutuje sztuką „Prawo McGoverna” w Centralnym Basenie Artystycznym. Nie boi się pan, że zatopi swoją karierę?
W teatrze znowu czuję dreszcz emocji. To jest debiut, który smakuje jak poderwanie pierwszej dziewczyny, pójście do pierwszej klasy czy pierwszy wyjazd za granicę. W świecie muzyki to mi się już nie zdarza. To nie znaczy, że gram bezbłędnie czy że kiedy występuję – zawsze jest wyjątkowo. Ale mam już tak prześwietlone swoje możliwości muzyczne, że właściwie nic mnie nie zaskakuje. W teatrze zaczynam nowe życie.
Napisał pan sztukę o tym, że prawem można zabić, a prawnicy świadomie wykorzystują paragrafy, żeby osiągnąć swój cel. Skąd taki temat?
W Polsce jest bezprawie, to widzi każdy. Ale obserwacje na temat manipulacji prawem w ramach prawa to owoc oglądania amerykańskich kanałów telewizyjnych. Dzięki nim zrozumiałem sens ponurej anegdoty o tym jak windą jedzie słynny gitarzysta ze swoim menedżerem i prawnikiem. Ma rewolwer z dwiema kulami. Do kogo strzela najpierw? Do prawnika. Dwa razy.
Polska rzeczywistość panu nie wystarcza? Co pan takiego oglądał w amerykańskich programach?
Proces O. J. Simpsona, który śledziliśmy z żoną....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta