Czego Bóg nie złączył
Co roku do kościelnych trybunałów wpływa około 10 tysięcy wniosków o uznanie małżeństwa za nieważne. Przez lata ludzie wierzą w nierozerwalność ich przysięgi. Potem muszą się zmierzyć z faktem, że wprawdzie małżeństwa nie można rozwiązać, ale można uznać, że właściwie go nie było
– Przychodzą tu ludzie, którzy chcą uregulować swój status wobec nauki Kościoła i Boga. Czują potrzebę sumienia – mówi ksiądz prałat Stefan Kośnik, oficjał Sądu Metropolitalnego w Warszawie.
Każdy, kto chodził na lekcje religii, wie, że „co Bóg złączy, tego człowiek niech nie rozłącza”. W prawie kanonicznym można przeczytać, że małżeństwo dopełnione nie może być rozwiązane żadną ludzką władzą i z żadnej przyczyny oprócz śmierci. Jednak istnieją pewne szczególne okoliczności, w których Kościół może uznać, że małżeństwo było nieważne od samego początku.
– Znakomita większość pozwów, które wpływają do sądów kościelnych, kończy się wyrokiem stwierdzającym nieważność związku małżeńskiego – przyznaje ks. Kośnik. Jak mówi, dzieje się tak dlatego, że na ogół składają je ludzie, którzy przeszli już selekcję w kościelnych poradniach.
Ile pozwów wpływa co roku do kościelnych trybunałów?
10 tysięcy? – Niemożliwe. Tę liczbę trzeba podzielić co najmniej przez pięć – mówi ks. Kośnik, gdy sugeruję, że jest ich właśnie tyle. A jednak gdy potem sprawdzam w najnowszym roczniku watykańskim, który w tych dniach przysłano do Polski, okazuje się, że nie przesadziłam. 9339. Drugie miejsce w Europie, tuż za Włochami.
Sąd Metropolitalny w Warszawie mieści się w monumentalnej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta