Po godzinach w sobotę i niedzielę
Głos płynący z serca
Z Bobby McFerrinem przed sobotnim koncertem na Warsaw Summer Jazz Days rozmawia Michał Polański
Jesteś częstym gościem w Polsce. Co sprawia, że tak chętnie tu wracasz?
Bobby McFerrin: Przede wszystkim to, że zawsze dobrze się tu bawię! Świetnie się u was czuję i bardzo lubię tu wracać. Byłem w Polsce już chyba sześć albo siedem razy i zawsze było fantastycznie. Mam nadzieję jeszcze nieraz tu powrócić!
Jak wspominasz swój debiut sceniczny?
Mój pierwszy występ odbył się w małym klubie jazzowym w San Francisco i trwał około dziesięciu minut. Po nim zostałem zaproszony na dwa festiwale jazzowe. Program tych występów również nie przekraczał piętnastu minut. Potem znowu przyszedł czas na różnego rodzaju kluby i tak czas moich koncertów stopniowo się zwiększał do 30 – 45 minut. To był pierwszy, a zarazem najtrudniejszy okres mojej kariery. Na mój duży solowy koncert trzeba było poczekać jeszcze sześć lat.
Niektórzy krytycy muzyczni twierdzą, że twój oryginalny styl śpiewania wywodzi się od pieśniarki bopowej Betty Carter? Czy zgadzasz się z tą opinią?
Zdecydowanie nie zgodzę się z tym stwierdzeniem! Nie przypominam sobie, żebym starał się na kimś wzorować, kiedy uczyłem się śpiewać. Nigdy nie studiowałem też technik wokalnych Betty Carter. Owszem, bardzo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta