Nie wystarczy sprzedać GPW za dobrą cenę
Na skutek kilku lat zaniedbań możemy wybierać jedynie pomiędzy wariantami, z których każdy ma wady - pisze Jacek Jonak
Ogłoszone przez Ministerstwo Skarbu Państwa założenia prywatyzacji Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie przewidują zaproszenie do złożenia oferty na 73,8 proc. akcji GPW wiodących inwestorów branżowych. Jednym z wymogów będzie zobowiązanie się potencjalnego nabywcy do „umocnienia i rozwój GPW S.A. jako wiodącego rynku w Europie Środkowo-Wschodniej (…)”
Choć deklaracje te brzmią dobrze, sytuacja jest poważna i wymaga głębszego namysłu.
Zacznijmy od początku. Giełda w Warszawie powstała w 1991 roku jako spółka Skarbu Państwa, efekt pracy zespołu specjalistów, przyjmujących co najlepsze z doświadczeń innych rynków. Pomimo wysokich wymagań stawianych spółkom, rynek warszawski zajął z czasem wiodące miejsce w regionie. Przyjęte zasady są modelowym przykładem mądrego prawodawstwa, ustanawiającego właściwe i skuteczne ramy działania rynku.
Decyzje te miały także złe strony. Najpoważniejszą okazała się państwowa własność GPW, konieczna na początku, w dłuższym terminie szkodliwa. Choć bowiem w regionie tylko warszawskie centrum finansowe może konkurować z Wiedniem, wpływ Skarbu Państwa skutecznie i od lat blokuje ekspansję Giełdy w sposób inny, niż przejmowanie małych rynków. Uniezależnienie GPW od bieżącej gry politycznej jest konieczne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta