Ubóstwione oko kamery
„Persona” Krystiana Lupy pokazuje, jak w świecie bez Boga na ołtarzu mediów składane są gwiazdy
Marilyn Monroe Sandry Korzeniak leży w barłogu na stołach zestawionych pośrodku sceny. Rozczochrana, w wyciągniętym czarnym swetrze. Pali, zalewa się whisky i snuje monolog. O nieudanej miłości z Arthurem Millerem, pustce hollywoodzkiej sławy, która zniszczyła jej życie i osobowość. Marzy o roli Gruszeńki z „Braci Karamazow”, która mogłaby odnowić jej karierę i życie emocjonalne.
Drugą część tryptyku „Persona” – wcześniej było „Factory” o Andym Warholu – Lupa pokazał po raz pierwszy trzy tygodnie temu we Wrocławiu, gdy odbierał Europejską Nagrodę Teatralną. Spektakl nie był...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta