Nie muszę dużo gadać
Bramkarz Arsenalu Londyn Łukasz Fabiański o tym, jak świat zawirował mu w ostatnich tygodniach, o sztuce zapominania i o ekscytującej w tym sezonie lidze angielskiej
Rz: Noty w angielskich gazetach po wtorkowym meczu Liverpool – Arsenal 4:4: Andrij Arszawin – 9, bo strzelił cztery gole, Łukasz Fabiański – 8, bo mógł przepuścić jeszcze więcej. Gratulował ktoś kiedyś panu po meczu, w którym aż cztery razy wyjmował pan piłkę z siatki?
Łukasz Fabiański: W ogóle nie pamiętam takiego meczu, w którym przepuściłbym cztery gole. Sam jestem zdziwiony, nie spodziewałem się, że spotkanie w najwyższej lidze może mieć taki przebieg. Miałem bardzo dużo pracy przez 90 minut, w spotkaniu z takim przeciwnikiem jak Liverpool można się dużo nauczyć. Cieszę się, że eksperci mnie chwalą, że potrafią dostrzec coś dobrego w bramkarzu, kiedy to napastnicy byli w głównej roli.
Nie ma pan do siebie pretensji o żadną interwencję?
Nigdy nie jestem do końca zadowolony. Kiedy strzelał Yossi Benayoun, piłka odbiła się jeszcze od jednego piłkarza i zwolniła. Byłem w pełnym biegu, na ten pierwszy strzał zareagowałbym lepiej. Żałuję też gola na 4:4, prowadziliśmy w samej końcówce, a mimo to pozwoliliśmy rywalom na wyrównanie. Gdybyśmy wygrali, nikt by nie pamiętał o tym jak graliśmy, liczyłyby się tylko trzy punkty. A tak – pozostał niedosyt.
Liverpool zremisował z Cheslea w Lidze Mistrzów 4: 4, takim samym wynikiem skończyło się wasze spotkanie z Liverpoolem. Tak wygląda nowa piłka angielska?
Chodzi o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta