Wiśnia na francuskim torcie
33-letnia Marion Cotillard jest drugą Francuzką, która zdobyła Oscara, i drugą kobietą, po Sophii Loren, którą uhonorowano statuetką za rolę nieanglojęzyczną. Obie panie – wschodząca gwiazda europejskiego kina i jego wielka legenda – są nawet podobne: mają piękne, wielkie oczy i wdzięk, któremu trudno się oprzeć. Ostatnio razem wystąpiły w musicalu „Dziewięć”
Cotillard wie, co znaczy zmierzyć się z legendą. Zagrała Edith Piaf tak, że całemu światu zaparło dech w piersiach. To była prawdziwa kreacja i murowany Oscar. – Taka rola to ogromny zaszczyt, wyróżnienie, ale też wielkie ryzyko i odpowiedzialność – przyznaje aktorka. – Jesteśmy wychowani na piosenkach Piaf. Żyją ludzie, którzy ją znali. Nie mogłam niczego popsuć.
Podobno producenci chcieli, żeby w „Niczego nie żałuję – Edith Piaf” (2007) zagrała Audrey Tautou, od czasów „Amelii” najpopularniejsza francuska aktorka. Ale reżyser Olivier Dahan upierał się przy mniej znanej Cotillard. Wiedział, co robi. Marion w tę rolę włożyła całą siebie, nie udawała Piaf – była nią. Na publiczności wielkie wrażenie zrobiła zwłaszcza metamorfoza, którą musiała przejść, żeby zagrać swoją bohaterkę, w momencie gdy ta, znękana uzależnieniami, przedwcześnie postarzała, umiera na raka w wieku 47 lat. – Aktorka musi umieć ukryć to, jak wygląda,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta