Gulasz ze sztuką
Nie widać tu pośpiechu ani zakupowego szaleństwa. Nawet wyprzedaże nie wywołują gorączki. W porównaniu z Londynem czy Paryżem, Budapeszt zimą wydaje się pustawy. Ale to właśnie nasza szansa – można spokojnie odwiedzić galerie sztuki
W ostatnich trzech latach odwiedzaliśmy Budapeszt trzykrotnie. Kilkudniowe pobyty w chłodne sezony pozostawiły podobne wrażenie: piękne miasto, którego mieszkańcom brak entuzjazmu. Ponad dwa miliony ludzi, a zupełnie tego nie widać. I co stało się ze sławetną węgierską kuchnią?
W czasach socjalistycznych Węgry wydawały się kulinarnym rajem. W każdym lokalu – a było ich bez liku – można było zjeść smacznie (cudowne gulasze i nadziewane mięsem papryki!), tanio i z nie najgorszym winem. Teraz jest problem z namierzeniem restauracji z sympatyczną aurą i regionalnym menu. Wiele zostało zamkniętych, nie zarabiały na siebie. Tę opinię potwierdza dużo osób – w gastronomicznym zakresie kapitalizm Budapesztowi zaszkodził. Jedynie puby, kluby i winiarnie są pod koniec tygodnia oblężone, głównie przez międzynarodowy tłum, bo forint jest teraz dla cudzoziemców tani (1 euro to 270 forintów, 1 złoty to około 88 forintów).
My najchętniej spacerowaliśmy po mieście, robiąc przerwy na kawę, kávék (300 – 350 forintów) z palinką lub ziołowym likierem (650 forintów). A jest gdzie połazić; jest też co oglądać. Architektonicznie gród przypomina Wiedeń – większa część zabudowy to solidne, mieszczańskie kamienice z połowy XIX wieku. Poza tym gmachy opery i operetki były wzorowane na wiedeńskich. Podobnie główne muzea. W obydwu miastach te kulturalne świątynie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta