Polacy na dole urzędniczej drabiny
Nie ma szans na to, by w najbliższym czasie Polska osiągnęła w unijnych instytucjach pozycję odpowiadającą jej wielkości
Polska ma zapewnioną proporcjonalną do liczby ludności liczbę eurodeputowanych, stanowisko jednego z 27 komisarzy w Komisji Europejskiej i liczbę głosów w Radzie UE. Sercem unijnych instytucji jest jednak licząca kilkadziesiąt tysięcy ludzi rzesza urzędników, którzy przygotowują akty prawne i kontrolują ich wykonanie. Tam wspinamy się dopiero na najniższe szczeble drabiny.
Komisja ma 36 dyrekcji generalnych, odpowiedników ministerstw. Na ich czele stoją dyrektorzy generalni, najważniejsi unijni urzędnicy. Od razu widać, kto rządzi w UE. Wśród 36 dyrektorów generalnych jest siedmiu Niemców, pięciu Brytyjczyków, po czterech Francuzów i Włochów, trzech Hiszpanów, po dwóch Portugalczyków, Irlandczyków i Greków. Choć KE ma być armią bezstronnych urzędników, którzy interes narodowy zostawiają w domu, to ich liczba i ranga odzwierciedlają znaczenie państwa członkowskiego. Polaka w tej elicie nie ma ani jednego, od 1 maja dyrektorem generalnym ds. kultury i edukacji będzie Jan Truszczyński. Przypada nam sfera, w której UE ma małe kompetencje.
Na początku nikt się nie oburzał z powodu dyskryminujących nowe kraje zasad zatrudniania w UE
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta