Rysio nie wie i nie pamięta
To miało być najważniejsze przesłuchanie. Ale kontrowersyjny biznesmen powiedział posłom niewiele
Przed komisją śledczą stanął wczoraj główny bohater afery hazardowej. Zaczął od odczytania 25 stron agresywnego oświadczenia. Nie przebierał w słowach. Urzędników nazywał „urzędasami”, a nadzorujących hazard funkcjonariuszy Służby Celnej – „dzielnymi celnikami”. Przekonywał, że jest uczciwym przedsiębiorcą, który w wyniku nielegalnych działań byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego stał się ofiarą nagonki. Zapewniał, że ani afery hazardowej, ani żadnego przecieku nie było.
Zły Kamiński i CBA
– Mariusz K., bo tak trzeba o nim mówić, przez cztery lata wykrył sześć nibyafer i wszystkie skończyły się dla niego kłopotami z prawem. Ta też skończy się problemami – stwierdził.
Zaprzeczył, by kiedykolwiek namawiał polityków do nielegalnego lobbingu. – Prowadzę legalne interesy i płacę podatki, a służby mnie ciągle sprawdzają. To z moich pieniędzy utrzymywane są takie ekstrawagancje jak agent Tomek. Jestem prostym człowiekiem, który sam doszedł do wszystkiego – mówił....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta