Wibrująca pięść Jana Peszka
Dziś w Krakowie premiera „Wejścia smoka. Trailer” z udziałem wybitnego aktora. Akcja spektaklu Łaźni Nowej skupia się wokół historii mistrza sztuki walki
Jeszcze nim teatr pokazał widowisko wyreżyserowane przez Bartosza Szydłowskiego na podstawie scenariusza Mateusza Pakuły, Jana Peszka spotkała krytyka. Za to, że on, wielki artysta, zajmuje się niepoważnymi sprawami.
Pierwszy trzy dekady temu przeżył to Piotr Fronczewski, gdy na płycie „Franek Kimono" śpiewał „Ja jestem King Bruce Lee, karate mistrz". Wtedy oburzenie było jeszcze większe.
– Doskonale pamiętam – mówi „Rz" Jan Peszek. – Aktorzy powtarzali, że Piotr zniżył się do niewłaściwego dla siebie poziomu. Bredzili. Dlatego mam do środowiska zdystansowany stosunek. Nie jemu oceniać, co ma robić wybitny artysta, bo jest zawistne i pruderyjne. Tamtego projektu Piotra nie traktowałem wyłącznie w kategoriach żartu, ponieważ życie artysty jest rozpięte pomiędzy błazeństwem a kapłaństwem. Chodzi tylko o to, by dobrze grać.
Mięśniaki i pakersi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta