Czasem warto płynąć z nurtem rzeki
Jacek Tyski o przygotowaniach do premiery „Hamleta” i tym, czy czuje się bardziej tancerzem czy choreografem
Czy Hamlet długo chodził za panem, czy też pojawił się niespodziewanie?
Jacek Tyski: Za mną chodził Szekspir. Początkowo myślałem o „Romeo i Julii", ale nie pojawiały się bodźce inspirujące do poważnego zagłębienia się w miłość tych dwojga kochanków. Myślałem o „Otellu", ale też nic z tego nie wynikło. W „Hamlecie" odnajduję zaś uniwersalny temat. Ta historia może zdarzyć się w każdych czasach. Nie osadzam więc bohatera mojego spektaklu w konkretnej epoce.
Co z samej akcji szekspirowskiej wykorzystał pan w swoim balecie?
Chciałbym, aby każdy widz, który dotąd nie poznał „Hamleta", zrozumiał istotę tego dramatu dzięki mojemu spektaklowi. Oczywiście, dokonuję pewnych wyborów, bardziej skupiam się na relacjach między Hamletem i Ofelią. Zaczynam balet od jej śmierci, chcę pokazać Hamleta jako człowieka, który traci wszystko. Będą jednak też relacje Klaudiusza z Gertrudą, przyjaźń z Rozenkrancem i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta