Neokolonializm apostołów gender
Walcząc z wykluczeniem i biedą, możni tego świata gotowi są udzielić pomocy jedynie tym, którzy przyjmą w pakiecie rewolucję seksualną. W przeciwnym razie odbiera się prawo do korzystania z pomocy nawet w przypadku zaistnienia groźby katastrofy humanitarnej – pisze publicysta.
Europejski kolonializm przeżywa swój renesans za sprawą zachodniej lewicy, wśród której panuje powszechna, aczkolwiek cicha zgoda na trwanie pewnego rodzaju dominacji kulturowej nad mieszkańcami krajów rozwijających się. Kody ideologiczne usprawiedliwiające podboje „mniej cywilizowanych" ludów przez oświeconych Europejczyków wcale nie wygasły. Światowej rewolucji gender towarzyszy ten sam duch pychy, wyższości i pogardy dla lokalnych tożsamości, jaki był udziałem XIX-wiecznych kolonizatorów. Oczywiście pewne metody się skompromitowały, inne są dziś nie do przyjęcia. Nie mówi się już o cywilizowaniu „dzikich", lecz walczy się z patriarchalnym modelem rodziny. W miejscu niszczenia barbarzyńskich obyczajów mamy kampanię na rzecz praw gejów. Jakkolwiek nie nazwiemy nowych form niesienia postępu, „misja białego człowieka" trzyma się dobrze, chęć uszczęśliwiania na siłę i narzucanie określonych wzorców zachowań bez oglądania się na lokalną specyfikę pozostają te same.
Nowy imperatyw etyczny
Paradoksalnie nową kolonizacją zajmują się środowiska, które z równości kultur, poszanowania dla różnorodności i walki o prawa uciskanych grup uczyniły sobie złotego cielca. W imię społeczeństwa wielokulturowego rządy krajów UE i USA mnożą kolejne absurdalne prawa,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta