Może odprawmy Klatę?
Nikt reżyserom teatralnym nie broni pisania własnych sztuk, ale dlaczego muszą się pastwić nad cudzymi i jeszcze zasłaniać się nazwiskami znanych postaci, które są na afiszach? – pyta publicysta.
Jacek Cieślak podjął się obrony Jana Klaty atakowanego za to, co dzieje się w krakowskim Starym Teatrze. To jednak charakterystyczne dla całej tej dyskusji: może 10 procent tekstu wskazuje na zalety dorobku Klaty jako dyrektora Starego.
Pozostałe 90 procent to rozprawa z jego krytykami. Klata pada ofiarą stereotypów, sugeruje Cieślak. A sam, malując obraz przeciwnika, wojuje plakatowymi uproszczeniami.
Skandal przyciąga gapiów
Zacznijmy od końca, bo jest najbardziej zaskakujący. Cieślak nie trudzi się, by nas przekonać do zalet teatru Klaty, bo jak powiada: „o gustach się nie dyskutuje. Każdy ma do nich prawo, co nie znaczy, że warto przerywać spektakle".
Teza „o gustach się nie dyskutuje" jest zabójcza szczególnie w ustach krytyka. A na czym to, Jacku, polega twoja praca, jak nie na nieustannym dyskutowaniu o gustach, ba, na próbie ich podrzucania, ktoś by nawet powiedział: narzucania widzom? Gdyby się zadowolić konstatacją, że każdy ma swoją prawdę, którą może omawiać co najwyżej z żoną w domu po spektaklu, o teatrze nie warto by w ogóle pisać.
Żeby powiedzieć, co sądzę o nurzaniu krzyża w ekskrementach, nie muszę tego koniecznie oglądać
Oczywiście w stwierdzeniu Cieślaka jest coś z prawdy, bo i każdy ma indywidualną wrażliwość i te wrażliwości zmieniały się przez pokolenia....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta