Szkodliwa rewolucja PiS
Gdyby polityka zagraniczna tego rządu była dobra, dałoby się ją prowadzić nawet przy dziesiątkach niezbyt udanych ambasadorów – pisze były ambasador RP w Kanadzie.
Tekst Zbigniewa Lewickiego o nominacjach ambasadorskich jak w soczewce skupia sposób myślenia PiS o państwie, choć profesor przedstawia swoje racje w sposób inteligentniejszy niż większość polityków tej formacji. Państwo polskie jest godne lekceważenia – leniwe, niekompetentne, korpus służby cywilnej to fikcja, potrzeba więc wymiany elit. To nie tylko ocena błędna, ale szkodliwa.
To nie frustracja
Zacznę od tego, w czym się z Lewickim zgadzam: każda władza ma prawo do wymiany ambasadorów. Na tych stanowiskach powinna mieć nie tylko ludzi kompetentnych, ale i zaufanych. Dlatego, gdy w styczniu otrzymałem napisany w imieniu ministra spraw zagranicznych list informujący mnie o zamiarze odwołania, zaproponowałem datę jak najszybszą. Minister Witold Waszczykowski i prezydent Andrzej Duda postanowili mnie zatrzymać na stanowisku jeszcze pół roku, najwyraźniej uznając, że przydam się w Kanadzie przed szczytem NATO i do przeprowadzenia pierwszej od 22 lat wizyty prezydenta RP.
Moja polemika nie jest więc wyrazem frustracji odwołanego ambasadora. Jest głosem kogoś, kto poznał dyplomację i państwo przez ostatnie sześć lat, a nie – jak Lewicki – ćwierć wieku temu. I głosem w imieniu świetnych urzędników, którzy przez autora zostali potraktowani z buta, a...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta