Król z tragikomedii
Karol Zbyszewski nazywał w swojej książce Stanisława Augusta Poniatowskiego „Kluchosławem". Jak nikt inny pokazał całą nędzę charakteru i umysłu ostatniego władcy I Rzeczypospolitej.
W 1938 r. doczesne szczątki króla Stanisława Augusta Poniatowskiego zostały ekshumowane z likwidowanego kościoła św. Katarzyny w Leningradzie. Sowieci odesłali je Polsce. Sanacyjne władze potraktowały jednak ten niecodzienny „prezent" jak zgniłe jajo. Króla bez rozgłosu i pod osłoną nocy pochowano w kościele w Wołczynie na poleskiej prowincji. Gdy sprawa wyszła na jaw, przetoczyła się przez Polskę fala oburzenia sporego grona miłośników ostatniego króla I RP. Podkreślano jego zasługi dla kultury, sztuki i nauki. Odezwały się też głosy przeciwników zarzucających Poniatowskiemu zdradę kraju. Spośród krytyków najgłośniej bił w Stanisława Augusta młody publicysta Karol Zbyszewski. W lutym 1939 r. wydał książkę „Niemcewicz od przodu i tyłu". W tym dziele (będącym jego pracą doktorską, odrzuconą ze względu na złośliwy język i wątki seksualne) bezlitośnie smagał tego króla i miażdżył argumenty jego obrońców. Praca sprowokowała blisko 50 pełnych oburzenia recenzji, ale odniosła wielki sukces rynkowy.
Kilka miesięcy później we wstępie do drugiego wydania Zbyszewski pisał: „Nikt nie zdoła zaprzeczyć, że bezeceństwa i obrzydliwości, które w mej książce przytaczam, są prawdziwe. Zachodzi tylko pytanie: czy jakiekolwiek zasługi na polu kulturalnym mogą zrównoważyć zbrodnię dopuszczenia do rozbiorów? Ja wołam: Stanisław August nie stanął po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta