Polska i Japonia
Ze spotkania z ambasadorem Japonii zapamiętałem głównie jego żale, że przez pandemię nie miał okazji zakosztować nowego świata, jakim jest Europa Środkowa. Spędził jakiś czas w Turcji, w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii. Świetnie mówi po angielsku, kraje anglosaskie nie stanowią dla niego większej tajemnicy, podobnie jak kraj nad Bosforem. Ale w naszej części kontynentu jest po raz pierwszy. Głodny nowych relacji, lokalnego klimatu, życia towarzyskiego, kultury.
– Tak, byłem w Krakowie i Gdańsku, ale to wymarłe miasta – mówi. Przynajmniej teraz. Pandemia odebrała im czar. Zamknięte knajpy, teatry, hotele, muzea. Cóż można dowiedzieć się o nich, spacerując z ochroniarzem po opustoszałych chodnikach... – A czyż nie podobnie jest w Tokio czy Kioto? – odpowiadam. Wszyscy tęsknimy do normalności. Dalibyśmy z siebie skórę zedrzeć, by znów było jak kiedyś. Tłumy ludzi na ulicach i plażach. Pękające w szwach restauracje i tysiące ludzi przelewających się jak barwny korowód po krakowskim rynku. Czy to jeszcze wróci?
Znienacka pytam go o politykę zagraniczną Japonii. Zwłaszcza o relacje z Chinami. To jeden z kluczowych punktów w stosunkach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta