Koniec świata
Pandemia zmieniła trochę moje obyczaje i więcej oglądam telewizji niż kiedykolwiek. Staram się izolować, więc jest to namiastka towarzystwa. Telewizja kawałkuje rzeczywistość, pokazuje fragmenty poprzedzielane reklamami. Reklama dysponuje dzisiaj najmocniejszymi środkami wyrazu. Wielkie pieniądze idą na badania socjologiczne, psychologiczne, żeby plaster sera określonego gatunku przesłonił informację. Nie ma takiej katastrofy, ludzkiej tragedii, od której biernemu widzowi nie odwróciłby uwagi hamburger, kiedy rzuca się na ekran, tańcząc przy radosnej muzyce. Wiem oczywiście, że bez tego się nie da. Że krytykując agresywność reklam, zarazem krytykuję przedsiębiorczość, wiem, nasłuchałam się tego od lat 90., bo już wtedy pisałam o działaniu reklam i zagarnianiu przez nie pojęć z najwyższej półki.
Reklama, zwłaszcza ta medialna, kolorowo soczysta, nie skutkuje tylko tym, że towar zyskuje na atrakcyjności. Reklama pokazuje się w kontekście wydarzeń i informacji, a przez to pozwala wymazać, albo chociaż zagłuszyć, to, co widzieliśmy przed chwilą. Chętnie wypieramy obrazy wojen, głodu, umierających dzieci, chętnie przyjmujemy naszą bezradność wobec okrucieństw. Reklama pomaga jak najlepsze lekarstwo. Chwila ciężkiej zadumy, i nagle muzyka, czerwone jabłka, chrupiące kabanosy – wołają jak przy straganie – ludzie, to jest świat tu i teraz, najedzcie się, ubierzcie się modnie, kupcie auto i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta