Więźniowie zamku Łukaszenki
Działacze mniejszości polskiej, jak kilkuset innych więźniów reżimu, liczą, że demokratyczny świat o nich nie zapomni.
Mury mińskiego Zamku Piszczałowskiego pamiętają powstańców styczniowych i listopadowych, pamiętają też czasy Stalina i ofiar NKWD. Dzisiaj, już w trzeciej dekadzie XXI wieku, siedzi tam ponad 100 więźniów Aleksandra Łukaszenki, w tym liderzy nieuznawanego przez niego Związku Polaków na Białorusi: Andrzej Poczobut, Andżelika Borys, Irena Biernacka, Maria Tiszkowska. – Czuję się jak hrabia Monte Christo – pisał ostatnio w liście do rodziców Poczobut.
W areszcie śledczym w Brześciu wciąż zaś przebywa działaczka polonijna Anna Paniszewa, a polską szkołę społeczną, na czele której stała, kilka dni temu zlikwidowano. Na podstawie sfabrykowanych zarzutów Polaków oskarżono o m.in. „podżeganie do nienawiści". Grozi im od 5 do 12 lat łagrów.
Walka z polskością
– Trudno powiedzieć, czy w obecnej sytuacji Związek Polaków na Białorusi w ogóle przetrwa i czy zarząd nie będzie musiał działać na uchodźstwie. Nie wiemy też, jaki będzie los...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta