Taki jestem, proszę pana...
Z Markiem Harnym o „Zdrajcy” rozmawia Tomasz Zbigniew Zapert
Rz: Czy wystąpił pan do Instytutu Pamięci Narodowej o udostępnienie własnej teczki? Pytam, bo sądząc z lektury „Zdrajcy”, ma pan sceptyczny stosunek do ustawy lustracyjnej?
Bo to jest do dupy ustawa. A przynajmniej źle działa, co na jedno wychodzi. Czy pan wie, co dokładnie znaczy po polsku słowo „lustrować”? Ja sprawdziłem w słowniku. To znaczy „przyglądać się bacznie”. A kto z naszych lustratorów przygląda się bacznie czemukolwiek? Oni, proszę pana, przeciwnie, zasłaniają sobie oczy i machają cepem na oślep. Na kogo wypadnie, na tego bęc. To są ci lustratorzy naiwni, ideowi. Są też oczywiście i cyniczni, którzy dokładnie wiedzą, komu chcą spuścić bęcki, a prawda ich mniej interesuje. Ja, proszę pana, jestem za lustracją, żeby ją zrobić i koniec. A nie trzymać kwity w zanadrzu i wyciągać je, kiedy trzeba kogoś załatwić. Co do mnie, to mnie moja teczka nie obchodzi. Nie byłem aktywnym opozycjonistą, więc tam pewnie nie ma nic ciekawego. Owszem, chyba kapował na mnie jeden, nawet się domyślam który, ale to chodziło o sprawy obyczajowe, krzywdy mi żadnej nie zrobił, więc mam to gdzieś. Jako dziennikarz złożyłem oświadczenie lustracyjne, ale mi odesłali.
Wykazuje pan doskonałą znajomość Kościoła katolickiego, szczególnie macierzystej diecezji krakowskiej. Jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta