Prezydent Kaczyński nie rozumie świata
Nadaktywność prezydenta w sferze polityki zagranicznej psuje porządek konstytucyjny państwa i utrudnia spójne działanie Polski na arenie międzynarodowej – pisze socjolog
Ambicje prezydenta Lecha Kaczyńskiego w sferze polityki zagranicznej, ujawnione na samym początku kadencji, stanowią problem. Z dwóch powodów. Przede wszystkim uprawnienia konstytucyjne prezydenta w tej sferze mają w znacznej mierze charakter ceremonialny i łączą się z funkcją prezydenta jako głowy państwa.
Zgubna nadaktywność
Prezydent – właśnie jako głowa państwa – ratyfikuje umowy międzynarodowe (zazwyczaj wymaga to zgody parlamentu), mianuje ambasadorów, przyjmuje listy uwierzytelniające przedstawicieli dyplomatycznych innych państw. Konstytucja nakazuje mu jednoznacznie współdziałać w zakresie polityki zagranicznej z premierem i ministrem spraw zagranicznych. Natomiast jako jeden z dwóch najwyższych organów władzy wykonawczej nie ma właściwie żadnych podstaw prawnych do negocjowania i zawierania porozumień międzynarodowych, a te są istotą polityki zagranicznej.
Pełne kompetencje należą tu do rządu. Jest to rozwiązanie spójne i logiczne: inny organ władzy negocjuje i podpisuje umowy międzynarodowe, a inny akceptuje i wprowadza do porządku prawnego państwa....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta