Zbawiciel po godzinach
![Plac Zbawiciela w letnie wieczory stał się jednym z najpopularniejszych spotkań młodych Warszawiaków. Biorąc pod uwagę słyszane tam języki – miejscem lubianym także przez turystów](http://grafik.rp.pl/g4a/808265,403853,3.jpg)
![Plac Zbawiciela powstał jako jedno z zabudowań założenia urbanistycznego zwanego Osią Stanisławowską. Jej długo ciągnąca się budowa rozpoczęła się pod koniec lat 60. XVIII wieku. Śródmiejski plac ma specyficzny okrągły układ, podobny do tych, jakie posiada również pobliski plac Unii Lubelskiej czy ten na Rozdrożu, z ulicami odchodzącymi od środka w kształcie gwiazdy. Przez pierwsze lata plac Zbawiciela był nazywany po prostu Rotundą. Przez kolejne 100 lat porastało go jedynie pole, wokół którego rosło kilka drzew i krzewów. Z czasem gdzieniegdzie zaczęły pojawiać się knajpy. Jedną z najważniejszych była Czerwona. Stała na miejscu dzisiejszego kościoła. Zabudowa placu rozpoczęła się pod koniec XIX w. i trwała aż do I wojny światowej. Powstały w latach 1902 – 1911 Kościół Najświętszego Zbawiciela i zdecydowana większość stojących tutaj dziś kamienic pochodzi właśnie z tego okresu. ∑](http://grafik.rp.pl/g4a/808265,403854,3.jpg)
Zagłębia kulinarno-kulturalne rodzą się w Warszawie samoistnie. Do Sienkiewicza, Mazowieckiej i Dobrej dołącza kolejne – plac Zbawiciela. W sferze reprezentacyjnej – bezkonkurencyjny.
Świątek, piątek czy niedziela. Godzina 22. Miasto szykuje się do snu. Ale nie tutaj – na Zbawiciela. Tu po zmroku budzi się życie. W sobotę pod Plan B, klub położony przy gwiaździstym placu, podjeżdża na rowerach grupa znajomych. Modnie ubrani obok ogrodowych stolików parkują równie modne holendry. Zanim zdążą je przypiąć, w tłumie dostrzegą znajomych.
– Tu tak jest. Nie ma dnia, by kogoś nie spotkać – obserwując z uwagą zachowanie nowych gości, mówi otoczona wianuszkiem przyjaciół Ania, studentka politologii. Należy do stałych bywalców placu. Za dnia zdarza się jej wpaść do pobliskiej Cafe W Biegu. Wieczory, zwykle po wizycie w oddalonym o zaledwie kilkaset metrów kinie Luna, zdecydowanie woli spędzać tutaj. To nic, że z knajpianym piwem w ręku siedzi na schodach przed lokalem. Zimnych schodach. – Jeszcze nie jest tak chłodno. Nie przesadzajmy – mówi, przekonując koleżanki do dołączenia do niej. Monika, znajoma Ani z roku, przychodzi tu, do lokalu po dawnej restauracji rybnej, bo mieszka po sąsiedzku: – Spacerkiem mam dziesięć minut – przyznaje.
Tyle samo czasu – tyle że metrem – potrzeba na dotarcie Paulinie z kulturoznawstwa. – Tyle że ona zawsze się spóźnia – śmieją się dziewczyny, spoglądając zniecierpliwione na zegarek.
Ulica jak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta