Ognisty wrzesień 1975
Dwie wielkie łuny nad Warszawą w odstępie... dwóch dni. Czegoś takiego nie znano w socjalistycznej ojczyźnie. Pachniało dywersją. A wszystko to w spokojnych gierkowskich czasach.
Najpierw zapalił się Centralny Dom Towarowy, czyli Smyk, a później nowo wybudowana Łazienkowska przeprawa przez Wisłę. Nawet wiedeński „Kurier” zadał w tytule złośliwe pytanie: „Jak można spalić żelbetonowy most?”. Okazało się, że można.
Ogień w Alejach
Wieczorem, 21 września, na Stadionie Skry oglądałem występ grupy Boney M. Około 20.15 wróciłem do mieszkania przy Jasnej, a matka powiedziała mi: – Wiesz, ciągle wyją wozy strażackie. Wyszedłem na balkon. Od strony Alei Jerozolimskich widać było wielką łunę.
To, co potem zobaczyłem, opisywałem wielokrotnie. Było jak w amerykańskim filmie katastroficznym. Dojeżdżając małym fiatem do Brackiej, widziałem poświatę ognia. A potem – szok. Wielki dom towarowy płonął niczym pochodnia. Było jasno, jak w dzień. Zadzwoniłem z budki do redakcji, odstawiłem samochód dwie ulice dalej i poszedłem, torując sobie drogę legitymacją prasową.
Przy wejściu do CDT-u spotkałem znajomego oficera straży pożarnej. – Nie właź pan tam – powiedział. – Spadają kawałki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta