Nieszczęścia w złym guście
Julia Hartwig o czarnym humorze, który oswaja lęk i niepopularnej dziś prawdzie, że styl nie zatuszuje braku treści
Rz: Do księgarń trafił właśnie trzeci tom „Błysków”. Cytuje tam pani Baudelaire’a, który powiedział, że pracować należy jeśli nie z zamiłowania, to z rozpaczy. Ostatecznie praca mniej nudzi niż zabawa. Czym dla pani jest pisanie?
Julia Hartwig: Gdy naczynie jest przepełnione, trzeba z niego trochę ulać. Myślę, że w moim przypadku tak właśnie jest, że gromadzące się przemyślenia, obrazy, emocje, szukają jakiegoś sformułowania, zaistnienia, klarowniejszego i utrwalonego bytu. Na papierze przybiera to formy bardzo różnorodne: notatki, eseju, wiersza.
Czy z tego właśnie zrodziły się „Błyski”?
„Błyski” wynikły z potrzeby zapisania refleksji, które są niejako w stanie jeszcze niegotowym, otwartym. I tym zapewne różnią się od aforyzmów i złotych myśli, których skończona i często dydaktyczna lub umoralniająca zamknięta forma jest mi obca. „Błyski” są szeroko otwarte, nieskrępowane tematem, dopuszczają wahanie i dalszą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta