Opuścił rodzinę i wyprowadził się do sowy
Rozmowa z Cezarym Korkoszem, fotografem przyrody specjalizującym się w zdjęciach ptaków, o demonicznych sowach, skrzeczeniu płomykówek i odwadze myszołowów
Rz: Zwierzęta żyjące w naturalnym środowisku znamy raczej ze zdjęć. Spotyka się pan z tym, że reakcją ludzi na pana fotografie jest chęć ruszenia do lasu?
Cezary Korkosz: Większość zadowala się tylko fotografią. Ale to nic nagannego. Często, by niektóre zwierzęta spotkać, trzeba przemierzyć setki kilometrów, siedzieć dwa dni wśród pijawek w bagnie, lub wiele godzin bez ruchu w szałasie na drzewie. Nie każdy ma na to czas i ochotę. A zdjęcie piękna, które trwało ułamek sekundy, można smakować długo, siedząc wygodnie.
Dlaczego ptaki dominują w pana galerii?
Dużych ssaków mamy w Polsce tylko około 30 gatunków, ptaków ponad 200. Poza tym lubię ptaki, bo ich zachowanie zmienia się w zależności od pory roku. Są gatunki, np. sowa błotna, które wiosną, w okresie lęgowym, żyją samotnie i nie znoszą towarzystwa, a jesienią, by przetrwać zimę, gromadzą się w wielkie stada.
Skąd pomysł na zawodowe fotografowanie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta