Dobrze mi ze sobą
Do końca grudnia rozmawiać będziemy z artystami, dla których mijający rok był szczególnie udany. Na początek aktor, którego oglądaliśmy m.in. w „Polak potrzebny od zaraz” Kena Loacha i „Małej Moskwie” Waldemara Krzystka
Od kiedy wybrał cię Ken Loach, mógłbyś chyba, transponując polski tytuł filmu, mówić: „Polak (czytaj: Żurek) potrzebny od zaraz”?
Lesław Żurek: Może nie aż tak, ale rzeczywiście, od spotkania z Loachem zaczęło się w moim życiu więcej i szybciej dziać.
„Polak...” do polskich kin trafił na początku marca. Gdzie był pokazywany wcześniej?
„It’s A Free World...”, tak brzmi angielski tytuł filmu, trafił m.in. na ubiegłoroczny festiwal w Wenecji.
Od spotkania z Loachem zagrałeś dziewięć ról. Trzy z nich są duże. Widać cię w nowym, mocno reklamowanym serialu „Jedynki” „Londyńczycy”. Pod koniec listopada do kin weszła nagrodzona Złotymi Lwami „Mała Moskwa” Waldemara Krzystka – za to zadanie byłeś nominowany do Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego. Sporo mówi się też o filmie Janusza Morgensterna „Mniejsze zło”. Brytyjski reżyser okazał się niezłą trampoliną?
Potwierdził, że nie jestem najgorszy, nie potykam się o scenografię i znam tekst na pamięć. Praca z nim okazała się rzeczywiście punktem zwrotnym, chociaż dla mnie każda kolejna rola coś ważnego wnosi, jest w jakimś sensie przełomem.
Co było pierwszym?
Fabularny tryptyk „Oda do radości”. Udział w „Morzu” – trzeciej noweli w tym filmie – zaproponował mi Maciej Migas. Dla nas obu był to debiut. Jego reżyserski, mój kinowy. Teraz spotkaliśmy się na planie „Londyńczyków”....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta