Rosyjska dusza umiera
Boris Reitschuster, niemiecki publicysta, opowiada o 20 latach życia w Moskwie, strachu i niewidocznych ludziach
Rz: Uchodzi pan w Rosji za wroga publicznego – ponoć książką o Putinie podpisał pan na siebie wyrok śmierci. Mimo to wciąż pan tam mieszka, a teraz jeszcze wydał „Ruski ekstrem. Jak nauczyłem się kochać Moskwę”.
Jest pan romantykiem, masochistą czy samobójcą?
Boris Reitschuster: Wszystkim po trochu. Dotąd zajmowałem się rosyjską władzą i polityką. Często pytano mnie, jak wytrzymuję w tym strasznym kraju. Dlatego chciałem opowiedzieć o życiu, jego dobrych aspektach. Wprawdzie tytuł mówi o kochaniu, ale wielu Rosjan i tak uznałoby tę książkę za zbyt krytyczną. W myśl powiedzenia Puszkina: „Mnie w Rosji wolno krytykować wszystko, bo to moja ojczyzna. Ale obcokrajowcowi tego nie wolno”.
Poprzednie książki były ponure i pełne grozy. Ta jest dowcipna i lekka. Pana zdaniem istnieją dwie Rosje?
Inaczej – w Rosji istnieją dwie rzeczywistości: ta kremlowska, propagandowa, oraz ta prawdziwa. Nie opisuję dwóch różnych światów, ale ich relacje. Polityka i administracja wdzierają się w codzienność, utrudniają ją. Rosjanie przezwyciężają przeszkody poczuciem humoru.
Ale...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta