Królewski czwartek
Agnieszka Radwańska gra dalej, Łukasz Kubot już nie – po porażce w pięciu setach z Philippem Petzschnerem
Kto zna starszą z sióstr Radwańskich, wie, że to tenisistka poważna, jedna z tych, które dążą prosto do celu, a nie bawią się z publicznością. W czwartkowe popołudnie zrobiła wyjątek. Prowadziła z Albertą Brianti 6:2, 5:0. Mecz był, co tu kryć, jednostronny i w tej jednostronności dość nudny. Włoszka patrzyła na Polkę trochę błagalnie, trochę z nienawiścią.
Gdy z bezradności Brianti zaczęła uderzać ostatnie piłki najmocniej, jak potrafi, w końcu trafiła raz i drugi w rogi kortu, więc Agnieszka uznała, że może odbić piłkę tyłem do siatki, między nogami, żeby fotoreporterzy mieli ładne ujęcia. Odbiła, nie trafiła wprawdzie w kort, ale brawa zebrała i za chwilę skończyła nierówną walkę już bardziej konwencjonalnie. Brianti nie jest złą tenisistką, ale wychowana na kortach ziemnych nie umiała przestawić techniki i taktyki na inną nawierzchnię. Polka z zimną krwią korzystała z tej nieumiejętności.
Po kilku godzinach Radwańska i Rosjanka Maria Kirilenko wygrały jeszcze pierwszy mecz deblowy i mogły z uśmiechem myśleć o odpoczynku. W piątek znów zagrają wspólnie, to będzie zresztą dzień pozostałych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta