Konna kolej w Kaczym Dole
Na przełomie XIX i XX stulecia mieliśmy w rejonie stolicy trzy konne koleje. Jedna z nich funkcjonowała przez 32 lata!
Tytułowego Kaczego Dołu już nie ma. Ucywilizował się i zmienił nazwę na Międzylesie. Pozostałe dwie trasy to: Warszawa – Wilanów i Warszawa – Marki. Istniały zaledwie przez trzy lata.
Kolejka do Kaczego Dołu jest o tyle interesująca, że funkcjonowała przez jedną trzecią „stulecia motoryzacji“ i nie zmieniła napędu. Wagoniki ciągnęła para koni rozwijająca zabójczą prędkość, a pokonująca całą trasę długości około 7 km w 40 minut. Ktoś powie – to na co ona komu była? Zamiast odpowiedzi niech przejdzie się dawnym nasypem – same piachy, w których grzązł każdy powóz. A koniom znacznie lżej było ciągnąć wagony po stalowych szynach.
Zapraszamy na poszukiwania
Pierwszy odcinek prowadzący z Wawra miał długość aż trzech wiorst, to jest 3200 metrów. Uruchomiony został w październiku 1907 roku. „Kurier Warszawski“ donosił wtedy, że kolejka prowadzić będzie nie tylko do Kaczego Dołu, ale i do skrzyżowania Traktu Brzeskiego z Lubelskim, czyli do obecnej miejscowości Zakręt. Nigdy tam nie dotarła, ale kawałek jeszcze dobudowano, doprowadzając do Starej Miłosnej – mimo to pisano, że to trasa do Wiązowny. „Ma ona jeden most, budynków dotąd żadnych, a trakcję konną“. Kolejkę budował inżynier Henryk Huss, wielce doświadczony, choćby dzięki uruchomieniu kolei wilanowskiej. Głównym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta