Czy umiemy podwyższać podatki?
Rządzący mają problem z mówieniem o podwyżce podatków. Tymczasem taka umiejętność na pewno jeszcze się przyda - pisze prof. Witold Modzelewski, Uniwersytetu Warszawskiego i prezesem Instytutu Studiów Podatkowych
Przez najbliższe miesiące kilka milionów ludzi będzie uważnie słuchać władzy. Jak nigdy rządzący skupiać będą uwagę tych, których z reguły ani polityka ani politycy niewiele obchodzą.
Ten pozorny fenomen ma na imię podwyżka podatków. Mówi ona kodem o szczególnej czytelności, charakterystycznej dla demokratycznej państwowości. Czyli jest to cecha dobrej normalności; chyba tego chcieliśmy.
Nagle zupełnie nieważne słowa wypowiadane zwykle dla garstki dziennikarzy stają się bardzo ważne. Chyba trzeba o tym politykom przypomnieć. Teraz nie mogą się chować: ich słowa nie mogą też przekazywać złych sygnałów: zagubienia, strachu lub bezradności.
Zagubienie władzy
Początek był raczej dobry: podwyżki podatków są konieczne i już. Dalej zadłużać się nie możemy. Tak mówi władza: ktoś rządzi – to jego gospodarska rola.
Potem było gorzej. Uciekający przed dziennikarzami oficjele „od szczegółów”, byle jakie projekty. Słowa nieporadnych i raczej mało przejmujących się swoją rolą biurokratów.
Reakcja zażenowania lub złości: widać, że wzięli się za coś, czego chyba nie ogarniają. Oby nie tak dalej, bo nikt już nie chce kolejnej ich klęski. Zwłaszcza podatnicy. Pewnie władza nie wie, że może mieć w nich sojuszników i jedynych skutecznych wykonawców swojej woli. Przynajmniej w tej dziedzinie....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta