Po nas choćby Potok
W piątek wybory prezesa PZPN. Edward Potok może przegrać tylko z Romanem Koseckim. I tylko jeśli pozwoli na to Platforma Obywatelska
Do wyborów jeszcze trzy nieprzespane noce, dopiero od dzisiaj wszyscy najważniejsi delegaci będą w Warszawie i handel głosami przyspieszy, a do piątkowego maratonu głosowań, przemówień i narad w hotelu Sheraton nikt nikomu pełnej prawdy nie powie.
Emocje są takie, że krąży nawet informacja o baronie – tak się w związkowej nomenklaturze nazywa szefów wojewódzkich związków piłkarskich – który delegatom ze swojego okręgu będzie kazał robić telefonami zdjęcia ich kart wyborczych, żeby mieć dowód, że zagłosowali tak, jak się z nimi umawiał.
Ludzie zaangażowani w układanie sojuszy mówią, że tak nieoczywistych wyborów jeszcze w PZPN nie było, a jakby zliczyć głosy, które niby ma obiecane każdy z pięciu kandydatów, to wyszłoby, że delegatów jest ponad 300. A głosuje tylko 118.
Dlatego każdy z kandydujących – Stefan Antkowiak, Zbigniew Boniek, Roman Kosecki, Zdzisław Kręcina, Edward Potok – może jeszcze udawać pewnego swych szans.
PZPN ma się zmienić, ale z ludźmi starego układu trzeba się dogadać
Ale z informacji „Rz" wynika, że jeśli żadna strona nie odpali w ostatnich dniach jakiejś bomby,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta