Aktorstwo - przeżywanie emocji naprawdę
Olaf Lubaszenko: Zależy, jak się traktuje aktorstwo. Można się uważać za kapłana, czego unikam, a innych przestrzegam przed pokusą autobeatyfikacji. Można grać bezrefleksyjnie, udając, że scena lub plan filmowy jest takim samym miejscem jak supermarket lub biuro. Można wreszcie dystansować się od aktorstwa i myślę, że jest to choroba błaznów, którą sam wiele razy przebyłem. Najbardziej odpowiada mi przeżywanie emocji naprawdę. Zwłaszcza, gdy przywiązuję się do postaci, a z Olbrychtem jest tak na pewno.
Czy studia w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej pomogły się panu przygotować do sceny ze zmartwychwstałym policjantem?Bardzo interesowało mnie życie religijne i duchowe, ale na studiach uświadomiłem sobie, że również ono ma swój konkretny wymiar. Żeby porozmawiać o wierze i sprawach pozaziemskich, trzeba przez cztery lata chodzić na uczelnię o ósmej rano.
A to pana zniechęcało?Ósma rano jest dla mnie jedynie synonimem pewnej dyscypliny, tymczasem byłem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta