Nazywano mnie Goebbelsem
Nazywano mnie Goebbelsem
Zrobiłem ten film, żeby sprawdzić, czy w Danii przestrzegana jest zasada wolności wypowiedzi. Liczyłem się z tym, że mogę za "AFR" pójść do więzienia. Jednak pomysł, by wyreżyserować udawany dokument o zamordowaniu premiera Danii, wydał mi się na tyle prowokujący, że postanowiłem go zrealizować. Praca nad "AFR" zajęła mi ponad trzy i pół roku. Miałem 125 godzin materiału, który sam nakręciłem i 200 godzin archiwalnych nagrań. Sam montaż zajął mi około dwóch lat. Musiałem utrzymywać projekt w ścisłej tajemnicy, np. gdy przeprowadzałem wywiady z duńskimi politykami, ukrywałem przed nimi cel rozmowy. Oszukałem też duński instytut filmowy, by zdobyć dotację. Po pokazie "AFR" w Danii zawrzało. Żaden film w historii kraju nie wywołał takiego zainteresowania. Niektóre media porównywały mnie do Goebbelsa, ale byłem chwalony przez krytyków filmowych. Ostatecznie nawet sam premier Rasmussen przyznał, że miałem prawo zrobić taki obraz. – not. rś