Muszę widzieć wierzby
Z Janem Peszkiem rozmawia Jacek Cieślak
Rz: Spotkanie na planie „Kwatery bożych pomyleńców” Władysława Zambrzyckiego – pana, Daniela Olbrychskiego, Jerzego Treli i Jerzego Radziwiłowicza, a są jeszcze Renata Dancewicz i Magdalena Cielecka, to jest praca jak inne czy przyjemność?
Przyjemność...
A nie odczuwa pan wzruszenia?
To emocje związane raczej z zaciekawieniem, co moi koledzy przygotują, jak zrozumieli relacje między postaciami. To jest fenomen teatru, bo przecież znamy się z niektórymi jak łyse konie. Przecież wiem, jakimi aktorami są Radziwiłowicz i Trela. Z Danielem najrzadziej się spotykałem, ale sympatyzujemy ze sobą. Przyciągamy się, jak to z dwiema kompletnie różnymi osobami bywa.
Olbrychski rzadko grał intelektualistów, zazwyczaj używał emocji, tu jest skupiony. Musiał się do panów dostroić?
Jerzy Zalewski dokonał rzeczy niezwykłej. Banalnie mówi się, że 50 procent sukcesu to jest obsada, ale myślę, iż obsadził nas niezwykle. Każdy z nas ma za sobą tyle spotkań z wybitnymi osobistościami sztuki, że nie ma ochoty na tandetne nadużycie w relacjach aktorskich. Na to, że gdy bomba pójdzie w górę, będziemy się ścigać jak konie. O sobie mogę powiedzieć, że kierowało mną przerażenie lawiną arcytrudnego tekstu z powodu małej liczby prób, bo w telewizji nie ma ich za wiele. Ale nigdy sobie nie przeszkadzaliśmy. Przypatrywaliśmy się sobie z aprobatą,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta