John Borrell, rezydent na Kaszubach
Jako dziennikarz zwiedził świat, jako korespondent wojenny spotykał Ryszarda Kapuścińskiego. Od niego usłyszał o Polsce. Teraz nieopodal Kartuz prowadzi z żoną pensjonat, założył lokalną gazetę i winnicę. Co skłoniło Nowozelandczyka do osiedlenia się na polskiej wsi i budowania lokalnej demokracji?
Dziennikarzem był przez 25 lat. Tego nie da się wymazać ani zapomnieć. Długo pracował dla “Time Magazine”, który wtedy był najpopularniejszym tygodnikiem na świecie‚ ze sprzedażą 7 milionów egzemplarzy i 28 milionami czytelników. – Duża rzecz – mówi John Borrell. – Zawsze byłem tam, gdzie się coś działo. Afryka‚ Bliski Wschód‚ Ameryka Łacińska‚ Europa Środkowa w momencie upadku komunizmu.
W rodzinnej Nowej Zelandii najpierw przez dwa semestry studiował medycynę, ale jak sam przyznaje, szczerze nienawidził zajęć z fizjologii. Miał 19 lat, potrzebował pracy. Zahaczył się jako reporter w małej lokalnej gazecie w rodzinnym New Plymouth, na prowincji. Płacono mu marne grosze.
Dwa lata później umiał już wystarczająco dużo‚ by poszukać czegoś lepszego. Wyjechał do Australii pracować dla “The Australian” wydawanego przez Ruperta Murdocha. Jeździł po całej Australii‚ Papui-Nowej Gwinei i stamtąd pisał artykuły. Dla 21-letniego chłopaka to było świetne zajęcie. Postanowił nie wracać na uniwersytet. Dostał kontrakt u Reutera i przeniósł się do Rodezji‚ która chwilę wcześniej ogłosiła niepodległość. To był gorący moment. Widział też z bliska upadek portugalskiego imperium‚ od którego oderwała się Angola i Sao Tome. Był w Rwandzie i Mozambiku. W Etiopii zdetronizowano Hailego Selassie‚ tam też był. Wtedy w Etiopii po raz pierwszy spotkał Kapuścińskiego.
– Nasze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta