Tygrysica Zoja w podróży do Francji
– Ona chce do ludzi, a nie być w tej klatce – mówiła wczoraj szefowa działu drapieżników w stołecznym zoo Maja Krakowiak, słysząc popiskującą tygrysicę sumatrzańską.
Odrzucona przez matkę, wychowywana w bloku, a potem w kojcu z owczarkiem niemieckim Zoja pojechała do podparyskiego zoo. – Blisko z ludźmi była, to żal, że jedzie. Z opiekunem na smyczy po zoo chodziła. Sam robiłem jej przejażdżki meleksem – wspomina dr Maciej Pietrak, który usypia zwierzęta przed transportem. Zoi nie trzeba było. Za to uśpił antylopę, która odjechała jednym transportem z tygrysicą.
Nad Sekwaną czeka na Zoję tygrys. Gdy w przyszłym roku się połączą, będą mieli wspólny, zalesiony wybieg o powierzchni 5 tys. mkw.