Kraków działa jak magnes
Rozmowa | Jacek Bednarz, były prezes klubu piłkarskiego Wisła
Jest pan Ślązakiem, który grał w Ruchu, Legii, Pogoni, a został prezesem Wisły. Możemy mówić o normalności i tolerancji pod Wawelem czy to jakieś niedopatrzenie?
Jacek Bednarz: W Krakowie nigdy nikt nie miał mi za złe, że urodziłem się w Mysłowicach, a z Legią grałem w Lidze Mistrzów. Przyszedłem do klubu, żeby mu pomóc. Spędziłem tu w sumie pięć lat, najpierw jako dyrektor sportowy, potem wiceprezes i prezes. Zdobyliśmy w tym czasie dwa tytuły mistrza Polski. Bardzo dobrze mi się pracowało, ponieważ trafiłem na grupę fajnych, kompetentnych osób lub sam takich dobierałem. Dobrze się tam czułem.
Ale gdyby miał pan wcześniej jakiekolwiek związki z Cracovią, pańskie dokonania sportowe, wykształcenie i nieposzlakowana opinia nie miałyby znaczenia. Nie zatrudnia się w Wiśle nikogo, kto miał jakiekolwiek związki z Cracovią i odwrotnie. Dawniej aż takich uprzedzeń nie było.
Niestety, chyba ma pan rację. Lepszy ktoś obcy niż z drugiej strony Błoń. Ale w końcu ja też straciłem funkcję prezesa Wisły, ponieważ nie uznałem za stosowne porozumieć się z tymi kibicami, którzy odrzucali język dialogu. Uważałem, że działają na szkodę Wisły i naruszają zasady kulturalnego współżycia. Kibic szkodzący swojemu klubowi przestaje być kibicem.
Takie samo zdanie mieli zwykli kibice, którzy nie chodzili na mecze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta