Tabu Jana Hartmana
Hartman uważa, że argumenty stojące za karalnością związków kazirodczych są natury religijnej bądź eugenicznej. Twierdzi, że w „demokratycznym państwie" nie stanowi się prawa na podstawie takich przesłanek. Pytanie, na jakiej więc? – zastanawia się adwokat.
Z profesorem Janem Hartmanem łączy mnie to, że obaj jesteśmy absolwentami KUL. Hartman kończył studia filozoficzne w 1990 r., ja – prawnicze w 1991 r., więc prawdopodobnie mijaliśmy się gdzieś na uczelnianych korytarzach. Poza tym dzieli nas wszystko.
Ostatnio Hartman zaistniał medialnie, wysuwając na światło dzienne problem kazirodztwa. Zagadnienie zapewne istnieje, aczkolwiek wątpliwą dla mnie sprawą jest konieczność jego sygnalizowania w blogosferze czy w mediach publicznych, i to bynajmniej nie z powodu moich „ciemnogrodzkich" poglądów. Hartman sygnalizuje dyskusję nad problematyką kazirodztwa toczącą się w Niemczech, ja swego czasu zetknąłem się z poglądami w tej sprawie zawartymi w amerykańskiej uniwersyteckiej literaturze prawniczej. I to właśnie jest odpowiednie miejsce na dywagacje na takie tematy.
Konstytucja jak Biblia
W Ameryce się twierdzi, że karalność kazirodztwa gwałci sferę prywatności osób, które tego typu aktywności się oddają, bo to, że cudzołożą matka z synem, ojciec z córką czy brat z siostrą, jest ich prywatną sprawą. Pogląd ten jest identyczny z poglądem na temat aborcji. Jej depenalizacja została uzasadniona koniecznością ochrony prywatności kobiety, która na przerwanie ciąży się zdecydowała. Bo prywatną sprawą kobiety jest to, że zdecydowała się zabić dziecko rozwijające się w jej łonie.
Ameryka pod wieloma względami...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta