Opłynąłem przylądek Horn
Rozmowa | Jerzy Porczyński, adwokat, partner łódzkiej Kancelarii Adwokackiej Porczyński Owczarek i Spółka, kapitan jachtowy i motorowodny
Rz: Który pana rejs był najtrudniejszy?
Jerzy Porczyński: Na jachcie „Zawisza Czarny" opłynąłem przylądek Horn. To było w 1999 roku. Było bardzo zimno, a rejs trwał kilka tygodni. Podczas tego rejsu dopłynęliśmy na Antarktydę i gościłem w Polskiej Stacji Antarktycznej im. H. Arctowskiego na Wyspie Króla Jerzego. I to właśnie tam ze względu na silne wiatry, wysokie fale, niską temperaturę i góry lodowe żegluga była szczególnie trudna.
Nie przymarzał pan do pokładu?
Tak źle nie było, choć zimno w długim rejsie bardzo daje się we znaki. Obecnie preferuję żeglugę w nieco cieplejszych rejonach, np. w rejonach Chorwacji, Grecji, Seszeli, Tajlandii czy Morza Karaibskiego. Najbardziej podobały mi się Brytyjskie Wyspy Dziewicze i okolice Martyniki. Wciąż też bardzo lubię nasze Mazury.
Jaki ma pan...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta