Pilnować, szkolić, sprawdzać
Tajemnica adwokacka jest prawem naszych klientów. Przed zakusami państwa i zagrożeniami technicznymi musimy bronić jej sami – piszą prawnicy.
Adam Baworowski, Grzegorz Majewski
Patrząc na dzisiejszy świat – ciągle i wszędzie przetwarzający dane – dochodzimy do wniosku, że tajemnica w internecie nie istnieje. Nie istnieje, bo z samej technologii internetu wynika, że informacja okrąża świat i pozostawać może na każdym urządzeniu, przez które przechodzi. A na pewno zostaje na serwerze nadawczym i odbiorczym. W szczególności chodzi tu o korespondencję elektroniczną, czyli e-maile.
Adwokat porozumiewa się ze swoim klientem telefonicznie i za pośrednictwem e-maili. Zostawiając na boku bezpieczeństwo tajemnicy adwokackiej w rozmowie telefonicznej, skupmy się na poczcie elektronicznej.
Nie każdy zdaje sobie sprawę, że korespondencja e-mail z reguły nie jest przesyłana z komputera nadawcy na komputer odbiorcy. Taki komputer jest tylko maszyną do pisania, która wysyła list na serwer, z którego korzysta nadawca (mailserver1), a z niego z kolei trafia na serwer, z którego korzysta adresat (mailserver2). Z tego urządzenia odbiorca pobiera list. Mamy już zatem cztery miejsca, w których korespondencja mogła się skopiować, czyli powstać mogły cztery takie same informacje stanowiące tajemnicę adwokacką.
Dostawca umywa ręce
To oczywiste, że adwokat obowiązany jest do ochrony tajemnicy adwokackiej. Przy obowiązujących dzisiaj regulacjach prawnych ani klient, ani nikt inny oprócz...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta