Frankowicze: produkt neokolonializmu
Dla uczciwości tego felietonu muszę zaznaczyć, że jestem frankowiczem.
Wiele lat temu za namową pewnego banku wziąłem kredyt we frankach, a przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. Nigdy bowiem żadnego franka na oczy nie widziałem.
Przyznam, decyzja ta wynikała po części z przeświadczenia, które gdzieś, kiedyś nabyłem, że banki, chociaż nastawione na zysk, są też instytucjami zaufania publicznego, zatem również dążenie do zysku ma swoje granice, swoją etykę.
Po części decyzja moja wynikała też z niewiedzy, nieznajomości reguł, na których opiera się rynek finansowy, i z braku sygnałów ostrzegawczych. Po latach przyznaje to wielu frankowiczów: dysproporcja pomiędzy oprocentowaniem kredytów frankowych i złotowych była tak duża, że klient banku miał wybór zbyt oczywisty. W pułapkę tego oczywistego wyboru wpadły...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta