Hiszpańska lewica popełnia samobójstwo
Po dziewięciu miesiącach pata jest szansa na utworzenie rządu. Mimo brutalnych reform konserwatyści zostają u władzy, bo socjalistom brak pomysłów.
Negocjacje trwały przeszło 10 godzin, ale to i tak niewiele, jeśli się zważy, że ich wynik może rozstrzygnąć o hiszpańskiej scenie politycznej na długie lata.
– Kierowanie PSOE było dla mnie zaszczytem. Teraz zróbmy wszystko, aby zachować jedność – godnie oświadczył w niedzielę tuż przed zejściem z mównicy lider socjalistów Pedro Sánchez.
Od dziewięciu miesięcy Hiszpania nie ma rządu, bo ani socjalistyczna PSOE, ani konserwatywna Partia Ludowa (PP) nie zdobyły większości w 350-osobowych Kortezach. Przeszkodziło im w tym pojawienie się dwóch nowych graczy – liberalnej Ciudadanos i lewicowo-populistycznego Podemos.
W Niemczech, kraju o mniej konfrontacyjnej kulturze politycznej, rozwiązaniem byłaby wielka koalicja CDU i SPD, odpowiedników PP i PSOE. Ale w Hiszpanii to okazało się niemożliwe. Odchodzący, konserwatywny premier Mariano Rajoy zdołał jedynie przekonać do koalicji małe Ciudadanos. To by wystarczyło dla przegłosowania votum zaufania dla Rajoya tylko, gdyby...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta