Polsko-niemieckie lekarstwo na kryzys
Potencjał Berlina i Warszawy czyni te dwie stolice naturalnymi kandydatami na reformatorów UE – twierdzą specjaliści od spraw międzynarodowych.
Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji Europejskiej, zwykł mówić, że „kiedy sytuacja staje się trudna, trzeba kłamać". Brzmi to zabawnie, ale jest groźne. Dziś sytuacja nie jest łatwa i tym bardziej kłamać nie wolno.
W zachodniej prasie i fachowej literaturze nie brakuje scenariuszy opisujących Europę za dziesięć, dwadzieścia lat. Nie ma w nich miejsca dla Unii, wspólnej waluty, dla kooperacji, dobrego sąsiedztwa. Jest natomiast Europa wroga wobec samej siebie, wypełniona skłóconymi narodami, jest miejsce dla militarnych zmagań, zapachu siarki i prochu.
Polska i Niemcy mogą temu zapobiec, nie same i nie tylko one, ale przede wszystkim one. Polska i Niemcy muszą temu zapobiec, choćby dlatego, że w przeciwnym razie będą pierwszymi i najciężej dotkniętymi – choć może w różny sposób – ofiarami europejskiego kataklizmu.
Można i trzeba temu zapobiec. To wspólne zadanie Piętnastki, czyli starej Unii, oraz Trzynastki, czyli nowej Unii. Autorami scenariusza zapobieżenia najbardziej negatywnej wersji wydarzeń muszą być lider Unii, czyli Niemcy, i lider nowej Unii, czyli Polska.
Kryzysy są groźne. Nie sam jednak stopień zagrożenia jest decydujący, ale charakter wywołanej nim reakcji. Niektórzy chętnie udają, że nic się nie stało. Inni sądzą, że wystarczy opublikować kilka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta