Legia umie się bić
Trzynasta kolejka stała pod znakiem błędów sędziowskich – wątpliwe karne, niesłusznie uznane gole, wypaczone wyniki.
Wszystko co najciekawsze w tak szumnie zapowiadanym klasyku ekstraklasy między Legią a Lechem wydarzyło się w doliczonym czasie gry. Najpierw w 90. minucie defensywny pomocnik gospodarzy Michał Kopczyński faulował w polu karnym, a sędzia Szymon Marciniak podyktował jedenastkę dla Lecha. Legia prowadziła wówczas 1:0 po golu Nemanji Nikolicia i nic nie wskazywało na to, by miała nie zgarnąć kompletu punktów. A jednak moment zamroczenia Kopczyńskiego kosztował dużo. Do rzutu karnego podszedł Marcin Robak i choć Arkadiusz Malarz niemal piłkę odbił, napastnik Lecha doprowadził do wyrównania.
To jednak był dopiero wstęp do szalonej końcówki. Gdyby to miał być scenariusz filmu, każdy poważny producent odrzuciłby go natychmiast. Z jednej strony jako zbyt banalny, a z drugiej zbyt mało prawdopodobny.
Gdy piłkę do siatki posłał z rzutu karnego Robak,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta