Samotny jak Hamlet
Należał do pokolenia brutalnie doświadczonego przez wojnę. Urodził się w 1935 roku w Warszawie, naprawdę nazywał się Robert Andrzej Krauthammer.
Czajkowskim stał się, kiedy wyprowadzono go za mury warszawskiego getta. Nowe nazwisko było dla niego ocaleniem, po latach stało się przekleństwem.
Babka Celina
Odegrała ogromną rolę w jego życiu. To ona w 1942 roku zdecydowała się z nim wyjść z getta na aryjską stronę. Matka Felicja Krauthammer postanowiła zostać, uważała, że bez niej syn ma większe szanse na przeżycie. Zginęła kilka miesięcy później w Treblince, miała zaledwie 27 lat. Ojciec Karl przeżył wojnę we Francji, Andrzej spotkał się z nim w Paryżu w 1948 roku, ale nie potrafili się porozumieć, ojciec nie chciał, by został pianistą. Pogodził się z nim dopiero w 1980 roku, na krótko przed śmiercią syna.
Przetrwał wojenną gehennę ukrywany przez polskie rodziny. Potem mieszkał z babką w Łodzi, gdzie rozpoczął pianistyczną edukację m.in. u Władysława Kędry, ale Celina – przekonana o niezwykłych zdolnościach chłopca – postanowiła pojechać z nim do Francji. I miała rację, w paryskim konserwatorium został najmłodszym uczniem profesora Lazara Lévy’ego. Wkrótce po przyjeździe wystąpił też w Paryżu na pierwszym publicznym koncercie.
Ze złotym medalem po ukończonych studiach wrócił w 1950 roku do Polski, by kontynuować naukę w Sopocie, a potem w Warszawie u Stanisława Szpinalskiego (fortepian) i Kazimierza Sikorskiego (kompozycja). Zdumiewał kolegów fenomenalną pamięcią, potrafił zagrać bez prób...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta